poniedziałek, 31 października 2016

2. "W Halloween wystarczy się nie pomalować, wtedy masz już dobre przebranie!" - jak się malować i nie zwariować

Witam wszystkich w ten halloweenowy wieczór! Moja ulubiona, owocowa herbatka stoi obok mnie i towarzyszy mi przy pisaniu pierwszego, konkretnego posta. A Wy jak się czujecie? :)
Przez zeszły tydzień (albo nawet więcej) po Internecie krążyły różne makijaże na dzisiejszy dzień. Czaszka na połowę twarzy, może oderwana skóra, siniaki? Pomysłów było milion, wszystkie prawie mi się podobały. Osobiście spróbowałam jedynie zrobić siniaki, i to późnym wieczorem, kiedy nikt nie patrzył - muszę przyznać, że nawet mi się udało!
Ale sęk w tym wszystkim jest taki, że wiele osób pragnie, aby dany makijaż wyszedł im perfekcyjnie. Oczywiście, każdy by chciał! Ale czy warto wariować na tym punkcie?
Osobiście za pierwszy pędzel sięgnęłam jakieś półtora roku temu. Na początku było to dla mnie tak odległe, że nic prawie mi się nie udawało. Z czasem YouTube, ładne zdjęcia pomalowanych dziewczyn czy stoiska w Rossmannie zainspirowały mnie w takim stopniu, że po prostu zaczęłam.
weheartit
Najtrudniej było tak przyjść do szkoły. Miałam (i wciąż mam) cerę trądzikową, która aż sama prosi się o zakrycie niektórych miejsc. Pewnego dnia po prostu nałożyłam podkład, i czując jakby ktoś założył na moją twarz niepotrzebną warstwę, przyjechałam do swojego gimnazjum i bałam się, że zaraz wszyscy będą to widzieć. Odpowiedź jest prosta - nikt nie zauważył, co sprawiło, że czułam się ze wszystkim o wiele pewniej.
A potem próbowałam więcej i więcej, różne techniki, więcej kosmetyków wpadało w moje dłonie i z czasem stało się to moim nawykiem - wcześniejszym wstawaniem, nałogowym myciem wszystkich pędzli po kolei, odkładaniu pieniędzy na dany kosmetyk. I z czasem stało się to moim zamiłowaniem.
Z wielką niecierpliwością czekałam na liceum, kiedy będę mogła wykonywać pełniejszy makijaż, kiedy będę mogła czuć się o wiele pewniej z tym wszystkim. Na dodatek można nawet malować tam paznokcie, więc ja czuję się w niebie:)
Przechodząc do rzeczy - nie warto wariować aż tak jeżeli chodzi o makijaż. Osobiście, mimo wszystko, nie potrafię wyjść z domu (nie licząc zejścia do sklepu na dół) bez makijażu, bo to jest moja codzienność, która musi po prostu być. A robienie różnych kombinacji cieni na powiekach, lub mieszając pomadki to tylko dodatek. Makijaż to sztuka, nasza twarz to płótno. A mamy tyle farb do wyboru:)
Nie wybierałam się na żadną imprezę halloweenową, dlatego jedyne co dzisiaj zrobiłam, to zrobiłam przepyszne babeczki, które rozdałam swoim najbliższym - o ile miałam taką okazję. A jak Wam minął ten dzień? I jaką wagę przykładacie do makijażu?


Serdecznie zapraszam na swojego instagrama! klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz